Leanne zgadzam się z tobą w zupełności :) ,,Intruz'' jest znacznie ,,doroślejszy'' niż Zmierzch. Miłość w nim opisana jest poważniejsza, ale i bardziej zagmatwana.
Przeczytałam tą książkę kilka lat temu u przyjaciółki i stwierdziłam że więcej tego nie tknę. Dlaczego? Ano dlatego że ta oto książka, nie ma w sobie nic niezwykłego. Najzwyczajniejsza książka na świecie. Czym niby się tu zachwycać?
Kinia;) napisał/a:
,,Intruz'' jest znacznie ,,doroślejszy'' niż Zmierzch. Miłość w nim opisana jest poważniejsza, ale i bardziej zagmatwana.
Przepraszam, ale wg mnie wszystkie książki są bardziej "doroślejsze" niż Zmierzch xd Tak samo z miłością.
Wampirzyco przeczytaj sobie ,, Naznaczoną'' i wtedy oceń, czy tamtejsza miłość jest doroślejsza, niż w Zmierzchu. XD Poza tym, ja osobiście kocham ,,Intruza'' to chyba jedna z niewielu książek paranormal na których aż tak płakałam.
W nieskończonym Wszechświecie znajduje się jedna z najpiękniejszych planet. Jej powierzchnie pokrywa błękit oceanów i zieleń lasów. To prawdziwa perła, to na niej jest życie.
Nasz planeta Ziemia.
Przyjrzyjmy się jej mieszkańcom. Już od dawna nie ma konfliktów ani wojen a każdy sumiennie wykonuje powierzone mu zadanie.
To pokolenia kształtują losy świata, więc czym różnią się Ci ludzie od poprzednich ? Czemu to właśnie im udało się to osiągnąć ?
Zbliża się noc, patrzysz w ich oczy na które padł przypadkowy promień światła i przerażająca prawda końcu do Ciebie dociera.
Wewnątrz ich ciał nie ma już ludzi.
Twoja rodzina, przyjaciele, znajomi, sąsiedzi patrzą właśnie na Ciebie. Teraz gdy masz tą świadomość, że w tym spojrzeniu nie ma zrozumienia. To co stanowiło istotę twoich bliskich odeszło raz na zawsze.
Wszystko przegrane. Tak samo jak ta niespodziewana wojna.
Największe zagrożenie przychodzi w ciszy. Nie ma ogromnych statków kosmicznych, najnowsze generacji laserów rozbijających wszelką materię jaka istnieje ani spektakularnych wybuchów i pola bitwy splamionego morzem krwi poległych.
Jednego dnia jesteśmy, następnego już nas nie ma. Czy to może być aż tak proste ?
Nie było żadnych szans aby się bronić. Gdy zdaliśmy sobie sprawę z zagrożenia, było już po bitwie. A zaraz skończy się ta wojna. Nie zostanie bowiem nikt aby za nas walczyć.
Melanie jest jedną z ostatnich rebeliantów. Zostaje jednak schwytana. Wolałaby umrzeć, bo wie, że czeka ją coś przy czym śmierć okaże się aż nadto łaskawa.
Teraz jej ciało i jej życie przejmie ktoś inny. Dokona się prosty zabieg umieszczenia poprzez rdzeń kręgowy innej istoty. Delikatny dotyk, który przejmie kontrolę nad każdym nerwem jej ciałem. I to będzie koniec.
Najeźdźcy to Dusze. Cywilizacja, która przemieszcza się poprzez lata świetlne, zmieniając zewnętrzne powłoki.
Ziemia jest następna.
Zajmują ciało gospodarzy, a wówczas przybywająca w ciele dusza ludzka czy cokolwiek stanowi naszą istotę - osobowość, charakter, wspomnienia, sny i marzenie, to wszystko zdaje pogrążać się w nicości. Dusza wypiera poprzedniego gospodarza i ciało należy do jej. Już na zawsze. Proces w większości przypadków jest bowiem nieodwracalny.
Melanie nie jest jednak zwykłą dziewczyną.
Jest rebeliantką, jest w niej pragnienie życia i ma dla kogo walczyć.
Dlatego także Dusza, która ma zasiedlić jej ciało, też nie jest przypadkowa.
To Wagabunda, a za sobą ma już siódmą planet, siedem wcieleń. To będzie kolejny żywot, które przyjmie.
Jej zadanie to wydobycie z wspomnień Melanie lokalizację kryjówki rebeliantów. Nie jest tajemnicą, że istnieje jeszcze ostatnia grupa ludzi, którzy nie pogodzili się z przegraną.
Co się stanie gdy dwie dusze będą jednocześnie zamieszkiwać jedno ciało ? Czy Malanie nie chcą odejść nieświadomie zaprowadzi Wagabundę do tajemnej osady ? Co jeśli pragnienia dziewczyny aby zobaczyć raz jeszcze osoby, które kocha, stanie się tak silna, że będzie gotowa przypieczętować losy całej ludzkości ?
Choć może się tak nie wydawać "Intruz" należy niewątpliwie to grupy powieści antyutopijnych. Istnieje odrębny podgatunek, który zawiera wątki z pogranicza science fiction.
Fascynująca jest sama idea istnienia Duszy. Jedna istotna, która po kolejnych operacjach, budzi się w nowym wcieleniu. To tak samo jak przebudzać się z jednego wspaniałego snu w następny.
Książka stara się też odpowiedzieć na pytanie zadawane od zarania czasów : co takiego jest wewnątrz każdego z nas, co stanowi o naszej istocie, o nas samych ?
Czy gdyby istniała taka możliwość w przyszłości, może to nasze dusze przemierzały by kosmos aby znaleźć nowy dom gdy na Ziemi życie stanie się już nie możliwe.
Może to kiedyś my będziemy się przebudzać w nowych wcieleniach ?
Jest to moim zdaniem najlepsza książka pani Stephanie Meyer. Napisana została z myślą o dorosłym czytelniku, a nie tak jak Zmierzch, który jest skierowany zdecydowanie do młodzieży. "Intruz" został wydany w Polsce po sukcesie sagi i wiele osób sięgnęło po nią z czystej ciekawości, niektórzy z nich zawiedzeni, że nie ma tam Edwarda. I bardzo dobrze, że ich tam nie ma. Ta powieść porusza zupełnie inne problemy a wśród nich także rozważania nad losem całej ludzkości.
Trudno uwierzyć, że w całym Wszechświecie jesteśmy jedyną enklawą życia. Jeszcze trudniej dać wiarę temu, że Ziemia zawsze będzie dla nas domem. Wszystko ma swoje granice, a codzienne migawki w wiadomościach o kataklizmach nawiedzających różne obszary tylko nam o tym nieustannie przypominają.
Nikt nie zna końca naszej historii, ale mogę obiecać, że nie będziecie mogli się doczekać aż poznanie ostateczne zakończenie tej oto powieści.
Przed jej przeczytaniem miała mieszane uczucia. Myślałam, że to nie dla mnie, bo nie lubię powieści o kosmitach, a moja fascynacja nimi skończyła się wraz z ostatnim odcinkiem Archiwum X.
Mogę zapewnić, że takie obawy są absolutnie bezpodstawne. Książka jest stanowczo bardziej antyutopijna. Bohaterowie długo pozostają w pamięci, a akcja jest pierwszorzędna. Narracja pierwszoosobowa, w której przeplatają się osobowości dziewczyny i Duszy, która zamieszkała jej ciało, to doświadczenie fascynujące dla czytelnika.
Po tą powieść sięgnęłam w roku 2008 zaraz po jej premierze. Tak samo dziś jak i wówczas byłam nią zachwycona. Autorka pokazuje nam w niej zupełnie nowe oblicze, bardziej dojrzałe a moim zdaniem także bardziej wartościowe.
Moja ocena : 9 / 10
_________________ "Ponieważ miłość, to tylko stan umysłu..."
Stephenie Meyer pisząc „Intruza” pokazała, że potrafi pisać książki dojrzałe i bardziej wymagające od „Zmierzchu”. Nie mogę się doczekać filmu, chociaż muszę przyznać, że głowni bohaterowie nie za bardzo pasują mi do swoich ról, ale pożyjemy, zobaczymy, co z tego będzie. A nuż nie będzie tak źle, jak się wydaje. Mam tylko nadzieję, że nie zepsują ekranizacji tak świetnej powieści. Polecam ją wszystkim, a w szczególności tym, którym „Zmierzch” się nie spodobał. Bo tym, którzy chcieli sięgnąć po tę książkę już chyba nie muszę mówić żeby, czym prędzej to zrobili, bo jest to oczywiste.
Odpowiedziałam na nie w swojej recenzji. I ten i ten. Chociaż nie wiem czemu, ale do Jareda mnie bardziej ciągnęło, to jednak Ian także podbił moje serce.
Intruz... Kiedy ja to cholerstwo zaczęłam... -_- Jednak w dalszym ciągu utknęłam na 10 rozdziale xD Nie wiem czy kiedyś to skończę, aczkolwiek książka i fabuła - do tego momentu, do którego dotarałam - Były ciekawe ;D
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum