Rok 1957. Interesy rodzinnej księgarni Sempere i Synowie idą tak marnie jak nigdy wcześniej. Daniel Sempere, bohater Cienia wiatru, wiedzie stateczny żywot jako mąż pięknej Bei i ojciec małego Juliana. Następny w kolejce do porzucenia stanu kawalerskiego jest przyjaciel Daniela, Fermin Romero de Torres, osobnik tyleż barwny, co zagadkowy: jego dawne losy wciąż pozostają owiane mgłą tajemnicy. Ni stąd, ni zowąd przeszłość Fermina puka do drzwi księgarni pod postacią pewnego odrażającego starucha. Daniel od dawna podejrzewał, że skoro przyjaciel nie chce mu opowiedzieć swej historii, to musi mieć ważny powód. Ale gdy Fermin wreszcie zdecyduje się wyjawić mroczne fakty, Daniel dowie się "rzeczy, o których Barcelona wolałaby zapomnieć".
Jednak niepogrzebane upiory przeszłości nie dadzą się tak łatwo wymazać z pamięci. Daniel rozumie coraz lepiej, że będzie musiał się z nimi zmierzyć. I choć zakończenie powieści wydaje się ze wszech miar pomyślne, to Ruiz Zafón mówi nam wprost, że "prawdziwa Historia jeszcze się nie skończyła. Dopiero się zaczęła".
Premiera 19-04-2012
_________________
REKLAMA Pomogła: 4 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 403
Zafón czaruje. Jak zwykle nadaje swojej książce nieistniejący tytuł, bo przecież nie można być więźniem czegoś, co kojarzy się ze zbawieniem. Tak samo jak wiatr nie ma cienia, a aniołowie nie prowadzą gier, chyba że są upadli…
W tej książce na pierwszy plan wstępuje Fermín Romero de Torres – jedna z najsympatyczniejszych postaci Zafóna, a przy tym jedna z bardziej tajemniczych, bo co tak naprawdę o nim wiemy? Otóż niewiele, a Fermín wiele ukrywa za owym imieniem. I nie uwierzycie, kogo jeszcze spotkamy w tej książce…
I rzecz jasna jest nasz kochany Daniel, już jako mąż i ojciec, boryka się z życiowymi problemami rodzinnymi i nie tylko. Bo niekiedy przeszłość puka do drzwi i chce kupić najdroższą książkę w antykwariacie. Tylko co wtedy, gdy nie jest to nasza przeszłość, a przeszłość naszego najlepszego przyjaciela?
Na „Więźnia nieba” czekałam długo, a gdy tylko się ukazał, niemal spijałam słowo za słowem. Choć muszę rzec, że w tej książce Zafón ciut bardziej stąpa po ziemi, a nieco mniej fruwa w niebiosach. „Cień wiatru” i „Gra anioła” były efemeryczne, magiczne i przypominały miraże, szczególnie pierwszy tytuł, ale jak powiedział tłumacz wszystkich trzech powieści Carlos Casas – „nie porównujmy”. I zgadzam się z nim w zupełności. Nie porównujmy, nie szukajmy drugiego „Cienia wiatru”, biegnijmy dalej wraz z Zafónem, Danielem i Fermínem, a może uda się nam odnaleźć Cmentarz Zapomnianych Książek…
Swoją drogą, czy wiecie, że można ów cmentarz naprawdę znaleźć? Z opisów we wszystkich trzech książkach można wyłuskać wskazówkę i trafić na właściwą uliczkę w Barcelonie. Pozostanie tylko zapukać w odpowiednie drzwi - odpowiednio zapukać, a następnie użyć odpowiednich słów i… ale co się kryje pod hasłem „odpowiednie” jeszcze niestety nie wiadomo, ale kto wie, może Zafón zdradzi to nam w kolejnej swojej książce… Bo kto czytał „Więźnia nieba”, ten wie, że on więcej zapowiada niż rozwiązuje.
_________________ "Ponieważ miłość, to tylko stan umysłu..."
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum