fantasybook.jun.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 


Poprzedni temat «» Następny temat
Metro 2033
Autor Wiadomość
Wampirzycaaaa 


Pomogła: 4 razy
Wiek: 28
Dołączyła: 15 Wrz 2011
Posty: 1295
Skąd: Londyn/Gdynia
Wysłany: 2012-03-12, 15:16   Metro 2033



Rok 2033. Świat w wyniku konfliktu atomowego został obrócony w stertę gruzu. Jednym z ostatnich – może ostatnim? – ze skupisk ludzkości pozostaje moskiewskie metro. Od ponad 20 lat ludzie, którzy ocaleli z piekła wojny, próbują uchronić co tylko się da z minionej przeszłości. Zamknięci w podziemnym świecie, w którym brakuje wszystkiego, a nade wszystko energii, skazani są na regres. Na powierzchni pojawiły się zmutowane pod wpływem promieniowania nowe gatunki i będąc lepiej przystosowanymi do życia w warunkach ciągłej radiacji zastąpiły człowieka. Zaczynają też przenikać do metra. Czas człowieka przeminął. Ale czy na pewno? Moskiewskie metro, dzięki swej unikalnej konstrukcji i stumetrowej głębokości, uratowało życie kilkunastu tysiącom moskwian, którzy nie zdają sobie sprawy, że najprawdopodobniej są ostatnim przyczółkiem ludzkości. Stworzyli tu swój własny świat. Pamięć o świeżym powietrzu, błękitnym niebie, trawie pod stopami stopniowo umiera. Na mrocznych stacjach, rozświetlanych światłami awaryjnymi i blaskiem ognisk, mieszkańcy próbują wieść życie zbliżone do tego sprzed katastrofy – tworzą mikropaństwa, których spoiwem może być ideologia, religia czy ochrona filtrów wodnych… Zawierają sojusze, toczą wojny. W bocznych tunelach uprawiają grzyby, hodują świnie i kury. Opał i potrzebne rzeczy dostarczają im stalkerzy, którzy wyprawiają się na powierzchnię. WOGN to wysunięta najbardziej na północ stacja metra, a zarazem przyczółek ludzkości. Mocna grupa kilkuset ludzi żyje tu połączona przyjaźnią. Była to jedna z najpiękniejszych stacji i wciąż pozostała bezpieczna. Jednak od pewnego czasu pojawiło się na niej śmiertelne niebezpieczeństwo. Artem – młody mężczyzna mieszkający na stacji WOGN – otrzymuje zadanie: musi przedostać się do serca moskiewskiego metra, do legendarnej stacji Polis, aby ostrzec wszystkich przed możliwością ostatecznej zagłady. W rękach Artema spoczywa nie tylko przyszłość jego stacji, ale być może i całej ocalałej ludzkości.
_________________

 
 
 
REKLAMA 

Pomogła: 4 razy
Dołączyła: 17 Lip 2012
Posty: 367
Wysłany: 2012-08-06, 04:49   

 
 
 
dominisia1995i1 
Władca Ciemności

Wiek: 31
Dołączyła: 17 Lip 2012
Posty: 367
Wysłany: 2012-08-06, 04:49   

Wiecie, czym pachnie metro? Niespełnionymi marzeniami urwanymi wpół biegu, myślami zgubionymi między poranną kawą a spojrzeniem w lustro. Pachnie pośpiechem. To nie dworzec, gdzie ludzie wiozą domowe zacisze w walizkach, to codzienność, mordercza w godzinach szczytu, obrzydliwa nuda i melancholia popołudniu i mistyczne przerażenie nocą.

To nie lotnisko, ono nie jest raz na jakiś czas. Ono jest codziennie. Oddycha, jest żywe na swój własny sposób. Cały proces - czekanie na stacji, wsiadanie do pociągu, przestępowanie przez ziejącą ciemnością pustkę i ta czerń za oknem aż do kolejnej stacji – jest niczym mistyczny obrzęd pogański na cześć bóstwa, którego nie nazwał świat.

Jeżeli chcecie je poznać, sięgnijcie po „Metro 2033”. Tam ono wciąż nie ma imienia, ale oddycha, żyje i wypełnia swoim „ja” puste tunele.

Mówi się, że jeżeli wybuchnie trzecia wojna światowa, to bronią pod czas czwartej będą kamienie i patyki. Głuchowski pokazał nam świat, kiedy jest już po wybuchu, ale póki co nie ma komu sięgać po pałki, gdzie na ziemi zamieszkały jakieś dziwne stwory skażone promieniowaniem, a ludzie… Przeżyli ci, którzy mieli szczęście mieszkać w mieście, pod którym znajdowało się metro.

Gdy drzwi na powierzchnię zamknęły się, metro cicho westchnęło, przyjmując do siebie nowych stałych mieszkańców. A ci mieszkańcy… stworzyli w podziemiach nowe społeczeństwo. Każda stacja jest niczym oddzielne miasto, każda ma swoją politykę, ideologię, wiarę. Znajdą się tu i komuniści, i faszyści, a nawet sataniści. Mimo, iż schował się tu jeden naród – Rosjanie – podzielił się on na masę różnych plemion, niekiedy ze sobą walczących. Tak wyglądają stacje, natomiast tunele…

Tunele żyją własnym życiem. Oddychają powoli, wypełnione ciemnością. Niekiedy są ciche i bezpiecznie, a niekiedy pochłaniają umysły albo ciała. Zabijają i dają życie. Mówią i doprowadzają do szaleństwa.

Jestem gotowa bić brawo na stojąco za pomysł autora. I również gotowa usiąść wraz z nim i wytknąć mu błędy niemal na każdej stronie. Bo pomysł im doskonalszy, tym trudniejszy do wykonania. A pisanie świata w metrze jest ultra trudne.

Przypominają mi się „Amerykańscy bogowie” Neila Gaimana. Niezwykły pomysł na opisania świata starych bogów w nowym świecie – Ameryce. I książka się udała, choć „udała” to mało powiedziane. Wyszło niemal arcydzieło. A czemu? A temu, że Neil włożył masę pracy w to, by stworzyć książkę nie byle jaką. Głuchowski poszedł ciut na łatwiznę i z praktycznego punktu widzenia (bo wszystko jest możliwe, mamy rakiety i mamy metro, kto wie…) wiele rzeczy jest nie do zrobienia.

Zresztą nie mam zamiaru czepiać się do książki. Podobała mi się, bardzo mi się podobała. I nie stoi ona szczegółami. Stoi czymś innym, czymś co rzadko kto, potrafi osiągnąć. Atmosferą…

Czytając książkę, niemal czujemy na twarzy chłodny wietrzyk ciemnych tuneli, strach zimnymi paluszkami biegnie po karku. Chwile trzymają w napięciu, przerażają wizjami i nieznanym. Ktoś szepta z tyłu do ucha. A ktoś bez zrozumienia powtarza nasze słowa.

Tę książkę należy czytać w nocy, przy maleńkiej lampce i w absolutnej ciszy.

Bo nie o to chodzi, by krytycznie wytykać tej książce błędy. Owszem, można – powiedzcie głośno, że kilka tysięcy ludzi nie może żyć jedząc grzyby i świnie, które same nie wiadomo czym się żywią, i że za dwa-trzy pokolenia na powierzchni nie mogły się rozwinąć nowe gatunki – owszem, powiedzcie tak i żyjcie dalej w swoim nudnym świecie racjonalizmu. Albo odrzućcie logiczne myślenie, odrzućcie krytykę, przyjmijcie bajkę – a bajka przyjmie was.

Wiecie, czym pachnie metro? Ma jedyny w swoim rodzaju zapach, którego nie znajdziemy nigdzie indziej. Mój ulubiony. Ma ciszę, która istnieje nawet mimo śpieszącego się gdzieś tłumu. To miejsce, gdzie pojawiamy się wraz z innymi, zauważyliście? Rzadko kto schodzi do metra sam. A może ktoś kiedyś poszedł, ale nigdy o tym nie opowiedział. Ponieważ już nie wrócił…
_________________
"Ponieważ miłość, to tylko stan umysłu..."
 
 
Aria 


Pomogła: 1 raz
Wiek: 35
Dołączyła: 22 Wrz 2012
Posty: 15
Skąd: Warmia
Wysłany: 2012-09-22, 19:23   

" (...) Artem słuchał wszystkiego z żywym zainteresowaniem, chociaż nie mógł sobie wyobrazić, jak to jest mieszkać w wysokim budynku i jak to jest, kiedy z okna rozpościera się widok, albo kiedy na górę można się dostać w kilka sekund, bo wjeżdża się nawet nie schodami ruchomymi, a windą. "

Koniec świata to fakt. Wojna nuklearna zniszczyła Ziemię taką, jaką znamy ją na co dzień, zmuszając nielicznych, którzy przeżyli katastrofę do zejścia pod powierzchnię, by chronić się przed śmiercionośnym radioaktywnym promieniowaniem. Życie jednak ma to do siebie, że bywa uparte. W powieści rosyjskiego dziennikarza Dmitry'ja Glukovsky'ego ludzie żyją w metrze.

Świat, który przedstawia autor na łamach blisko 600-stronicowej książki, nie napawa optymizmem. Chociaż przez lata takiej egzystencji, ludzie nauczyli sobie radzić, ich życie nadal przypomina wegetację. Część [szczególnie zamieszkująca stacje położonych bliżej powierzchni] cierpi z powodu choroby popromiennej. Wszyscy są niedożywieni [jedynym źródłem białka są żyjące w kanałach dzikie szczury albo hodowane w nielicznych ślepych tunelach świnie], a życiu w tunelach towarzyszy nieustający strach. Nie jest to wyłącznie obawa o przyszłość, ale lęk bardziej pierwotny, atawistyczny. Nigdy przecież nie wiadomo, co może czaić się w ciemnościach, tuż za rogiem, odrobinę poza zasięgiem mglistego światła latarki...

W takim świecie przyszło żyć Artemowi - dwudziestoparoletniemu bohaterowi "Metra 2033", który wiedzie nudną, choć nie mającą wiele wspólnego ze spokojem egzystencję na jednej ze stacji, zwanej WOGNem. Uratowany z katastrofy i wychowany przez obcego, [którego konsekwentnie nazywa wujem] biernie przyjmuje wszystko, co przygotowuje mu los. A nie ma tego wiele; dni mijają Artemowi na pracy w suszarni grzybów, rozmowach z innymi młodymi ludźmi, którzy nigdy nie mieli okazji zobaczyć światła słonecznego i wartach - koniecznych by bronić stacji przed tajemniczymi intruzami - czarnymi. Tak mija dzień za dniem, aż do momentu, gdy na WOGN przybywa stary znajomy jego wuja - Hunter. Człowiek ten podejmuje samobójczą próbę likwidacji gniazda czarnych. Zostawia jednak Artemowi "przesyłkę" - wiadomość zamkniętą w łusce po naboju, którą ten ma dostarczyć do Polis - głównego węzła całego metra - na wypadek, gdyby Hunterowi nie udało się zakończyć misji. Jak się łatwo domyślić, w ten sposób dla Artema zaczyna się przygoda życia. Zanim dotrze do centrum czekają go liczne niebezpieczeństwa, wielokrotnie otrze się o śmierć, za każdym razem doznając jednak cudownego ratunku, dokładnie pozna politykę panująca na poszczególnych stacjach, a także napotka całe spektrum indywiduów, by wymienić jako przykład na poły mistyka, na poły szaleńca uważającego się za inkarnację Dżyngis-Chana.

W tym miejscu chciałabym zwrócić uwagę na to, jak specyficzny obraz Glukovsky odmalowuje na łamach swojej powieści. W trakcie wyprawy Artem ma do czynienia z rozmaitymi typami. Trafia między innymi na stację zamienioną na obóz faszystów, skąd ratują go naśladowcy Che Guevary, do sekty odmóżdżonych fanatyków religijnych [że o wyznawcach Wielkiego Czerwia nie wspomnę], czy na zwolenników teorii spiskowej, według których życiem w metrze kierują Niewidzialni Obserwatorzy. Z książki wiemy też, że istniała Linia Czerwona, zasiedlana przez komunistów, czy Hanza - pilnie strzeżona konfederacja stacji tranzytowych, przypominająca nieco istniejące obecnie na świecie wspólnoty ekonomiczne. W ten sposób, w bardzo ograniczonym środowisku Glukovsky'emu udało się sportretować współczesne społeczeństwo, z wszystkimi jego przywarami [nietolerancja, rasizm], tendencjami do separatyzmu i agresji. Chociaż w podziemnym metrze skłonności te ulegają eskalacji, trudno nie odnieść wrażenia, że autor może w nieco zawoalowany sposób, ale dosyć dobitnie krytykuje nas, ludzi.

"Metro 2033" nie jest jednak lekturą zupełnie pozbawioną wad. Pierwszą, która mi się nasuwa, jest brak spójności fabuły. Główny bohater ma misję, którą realizuje mniej więcej w połowie ksiązki. Do tego momentu opisywane są perypetie, jakie spotykają go w drodze na kolejne stacje. I chociaż jest to wędrówka nieco schematyczna, a sam bohater wykazuje zadziwiającą bierność wobec wszystkich wydarzeń, jakie go spotykają, można uznać to za specyfikę konwencji. Jednak później, gdy [uwaga, spojler] udaje mu się już dostarczyć tajemniczą wiadomość adresatowi, pod znakiem zapytania staje dalszy cel prowadzenia narracji, która zaczyna być z początku naciągana [wątek z Księgą Przyszłości], a potem już tylko banalna. Okazuje się bowiem, że prawdziwym celem wędrówki Artema jest ocalenie świata - choćby w tej szczątkowej formie, jaka pozostała ludziom. Jest to jego przeznaczeniem, jako wybrańca [chociaż w przeciwieństwie do matrixowskiego Neo nikt nie dał mu wyboru co do koloru zażytej pastylki]. Piękne to i altruistyczne, ale kompletnie górnolotne.

Dodajmy sporą dawkę filozofii lekkiego kalibru [autor wkłada bohaterom w usta kwestie dotyczące zagłady świata przez rozwój technologii - "ah, te straszne maszyny!", potrzeby istnienia Boga, odwołując się do diderotowskiej koncepcji protezy, czy refleksje na temat ewolucji i powstania gatunku doskonalszego od człowieka - homo novus], a także próbę uczynienia z wędrówki Artema po tunelach metra powieści drogi, w której początkowo nieukształtowany bohater, po licznych przejściach, wraca do domu [w tym przypadku funkcję domu pełni stacji WOGN] zupełnie odmieniony, pewny swego przeznaczenia i miejsca w świecie. Biorąc pod uwagę te kwestie przy ocenie książki, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zamiast powieści wybitnej, otrzymujemy po prostu lekturę dobrą, wciągającą, trochę lepszą niż przeciętna. Mimo to "Metro 2033" zrobiło na mnie pozytywne wrażenie i mogę z czystym sumieniem polecić je wszystkim spragnionym absorbującego rozrywki na kilka wieczorów.
_________________
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandblue created by spleen modified v0.2 by warna

| | Darmowe fora | Reklama