fantasybook.jun.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 


Poprzedni temat «» Następny temat
Fragment: Ochłap sztandaru
Autor Wiadomość
Wampirzycaaaa 


Pomogła: 4 razy
Wiek: 28
Dołączyła: 15 Wrz 2011
Posty: 1295
Skąd: Londyn/Gdynia
Wysłany: 2012-09-26, 20:13   Fragment: Ochłap sztandaru

Sudan, współcześnie
– I to już? To wszystko? – nie dowierzał pan Czarnolaski. – O to całe te mecyj... khem, o to tyle zachodu?
Przed nim na drewnianych paletach stał prosty kamienny sarkofag. Wykuty w pospolitym kamieniu,
pozbawiony ornamentów nie prezentował się imponująco. Zwłaszcza dla kogoś, kto spodziewał się co najmniej skarbu króla Salomona.
Czarnolaski delikatnie przetarł spocone czoło – wciąż miał na nim rany po odparzeniach od skórzanego kapelusza – i podciągnął obciążone skórzanym batem spodnie. Potem odwrócił się, posyłając wciśniętemu w kąt namiotu szefowi ekspedycji najgniewniejsze ze swych spojrzeń.
– Co to, kurwa, właściwie jest, panie Wiesiu? Archeolog wziął głęboki oddech. Był chudym, wysuszonym mężczyzną o uśmiechu jak z butelek denaturatu, a skórę na twarzy miał tak naciągniętą, że zdawała się trzeszczeć z każdym grymasem. Z takim wyglądem musiał albo mówić przekonująco, szybko i składnie, albo zapomnieć o wszelkich grantach i sponsorach. Profesor Wiesław Tutka szczęśliwie dla siebie z dobrą gadką nigdy nie miał problemów.
– To, panie Janie, sarkofag świętego Eustachego z drugiego wieku – powiedział, podchodząc i kładąc rękę na kamiennej płycie – zwanego Eustachym Rzymskim ze względu na miejsce pochodzenia. Zanim został katolickim świętym, nazywał się Placyd i był rzymskim żołnierzem odznaczającym się walecznością i odwagą. Cesarz za zasługi mianował go dowódcą legionu w Azji Mniejszej. Legenda mówi...
– Że odkrył jakieś wspaniałe skarby? Bo inaczej w ogóle nie chcę o tym słuchać – przerwał mu Czarnolaski, drapiąc się po opasłym brzuchu. Krople potu wykwitały mu pod nosem i w zagłębieniach pod oczami. Jego nalane policzki przybrały różową barwę i wyglądał teraz jak gniewna wersja prosiaczka Porky. – Nie musi być złoto. Może być święty Grall na przykład albo inne tego typu cholerstwo.
Przejechał palcem po płycie i z obrzydzeniem przyjrzał się zabrudzonemu opuszkowi.
– Wpłaciłem na tę ekspedycję dwadzieścia tysięcy dolarów, panie Wiesiu – dorzucił, wciąż zezując na palec. – Gdy powiedział mi pan, że coś odkrył, przyleciałem pierwszym samolotem pomimo ważnego zebrania i faktu, że każdy dzień mojej nieobecności kosztuje firmę grube pieniądze. A pan mi daje kamienną skrzynkę z umarlakiem?!
– Właściwie nawet nie daję – zawahał się archeolog, przebierając splecionymi palcami. – Przepisy władz Sudanu dotyczące wywozu zabytków są bardzo restrykcyjne i...
Umilkł pod ciężarem spojrzenia biznesmena.
Do namiotu zajrzało kilku studentów, ale widząc awanturę, zaraz się wycofywali. Tutka nie miał im tego za złe. W końcu każdy z nich marzył w przyszłości o własnych wykopaliskach i grantach. A ich przyszłość zależała w równej mierze od ocen i opinii profesora, jak i od dobrych relacji ze sponsorami, takimi jak Czarnolaski.
Wyglądało na to, że archeolog nie mógł liczyć na nikogo prócz samego siebie i własnej głowy wypchanej po brzegi mitami, podaniami i zwykłymi ogniskowymi opowiastkami. Czasami Tutka miał wrażenie, że jest ich tam więcej niż prawdziwej wiedzy.
– Niech pan posłucha – podjął po namyśle. – Legenda mówi, że kiedyś podczas polowania Placyd trafił na jelenia, w którego porożu lśnił złotem krzyż Pański. To był moment nawrócenia i żołnierz od tej pory podążał drogą Chrystusa, mimo że tym samym stracił wszystkie przywileje. Był najemnym chłopem gdzieś w Egipcie, aż cesarz, nie radząc sobie z najazdami barbarzyńców, kazał go odszukać i znowu postawić na czele legionów. Placyd, już jako Eustachy, wrócił i, jak mówi legenda, wspomagany łaską odniósł wiele wielkich zwycięstw. W międzyczasie miał też objawienia, które zaowocowały ewangelią zaliczaną obecnie do apokryfów.
Podczas gdy archeolog mówił, Czarnolaski cały czas kiwał głową. Ledwie jednak Tutka skończył, na twarzy biznesmena znowu pojawił się grymas zniesmaczenia.
– No i? – zapytał.
Profesor westchnął zrezygnowany. Bóg mu świadkiem, że próbował powiedzieć prawdę. Teraz nie pozostało już nic innego jak dobrze znany całemu światu nauki klasyczny blef pod sponsora.
– Istnieje spora szansa, że przy jego grobie znajdziemy wskazówki dotyczące miejsca ukrycia pokaźnego majątku Placyda – powiedział jednym tchem. Wykrzywił się w swym grymasie à la Jolly Roger i dodał: – Wartego dziś pewnie grube miliony.
– A restrykcyjne przepisy Sudanu?
– Chrzanić, zrobimy to po cichu.
Czarnolaski rozpogodził się, wyszczerzył nawet idealnie równe zęby. Profesor Tutka – który tak naprawdę nigdy dotąd nie słyszał o skarbach świętego Eustachego – doskonale wiedział, ile wart jest ten uśmiech. Po odliczeniu podatków i innych takich stanowił równowartość kolejnych dwóch tygodni w Sudanie w namiotach pośród piasków, kolejnych czternastu dni wytrzepywania skorpionów z butów i gardła oblepionego piaskiem jak wnętrze ozdobnej butelki. Słowem – przedłużony czas badań.
– To może przejdziemy teraz do mnie i opowiem panu o tych skarbach – zaproponował wyraźnie rozochocony. – Pan przodem, jeśli można.
Zbliżył się do poły namiotu i odchylił ją, wpuszczając do środka oślepiające promienie słońca. Przepuścił biznesmena, a potem patrzył, jak tamten idzie wzdłuż obozu, próbując odpiąć od paska telefon satelitarny, w czym wyraźnie przeszkadzał mu opasły brzuch.
– Dupek – burknął pod nosem.
Raz jeszcze spojrzał na swoje wspaniałe odkrycie, wciąż jeszcze ukrywające swą zawartość, z brązowymi klamrami mocującymi kamienną płytę do reszty sarkofagu. Spojrzał... i zamarł.
Ciemność gęsta jak mgła, mroczna jak muzyka Black Sabbath zalegała wokół sarkofagu. I tylko tam.
– Nie trzeba się denerwować – przemówił nagle miły męski głos na lewo od Tutki.
Archeolog obejrzał się i zobaczył ubranego na czarno mężczyznę o śniadej twarzy, czarnych, równo przystrzyżonych włosach i sylwetce godnej sportowca czy modela. Garnitur, który ów człowiek miał na sobie, elegancki, ze stójką, z całą pewnością nie należał do najtańszych. Właściwie Tutka mógł się założyć, że na sam czarny golf mężczyzny poszłaby pewnie cała jego wypłata.
– Kim pan jest?
– Spełnieniem marzeń każdego archeologa – odparł tamten. – Milionerem z archeologiczną pasją. Przyszedłem kupić od pana pańskie odkrycie.
Tutka rzucił ukradkowe spojrzenie na sarkofag, który teraz niemal tonął w mroku. Widać było ledwie krawędzie.
Co to za cholerna sztuczka? – myślał. – I co to właściwie za człowiek?
– Sarkofag nie jest na...
Mężczyzna podniósł rękę i nagle Tutka zorientował się, że nie może mówić. Przerażony sięgnął ręką do twarzy i przejechał palcami po miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą miał usta. Teraz była tam jedynie gładka skóra. Zapragnął krzyknąć, czuł, że oszaleje, jeśli zaraz tego nie zrobi.
Przecież ty już oszalałeś – odezwał się głos w jego głowie. – Potrzebne ci jeszcze jakieś inne dowody?
Raz jeszcze przejechał dłonią po skórze w poszukiwaniu ust, ale im bardziej sprawdzał, tym bardziej ich tam nie było.
Tajemniczy mężczyzna w czerni dał archeologowi chwilę na oswojenie się z nową sytuacją, po czym podjął przerwaną rozmowę.
– Nie zamierzam pana oszukać, panie profesorze – powiedział. – Za chwilę zabierzemy stąd sarkofag, ale w jego miejsce zostawimy walizkę. Będzie w niej tyle pieniędzy, że starczy panu na badania do cholernej Apokalipsy. Jeżeli uważa pan, że to uczciwy układ, proszę skinąć głową.
Tutka skinął.
– I świetnie! – mężczyzna rozpromienił się. Dosłownie. Z jego ust, nozdrzy i oczu trysnęło nagle światło tak mocne, że archeolog zmuszony był zacisnąć powieki, a i tak blask palił, jakby patrzył prosto w stuwatową żarówkę jak kiedyś, gdy po nielegalnej demonstracji studenckiej zamiast do akademika, trafił na komisariat.
Gdy ponownie otworzył oczy, mężczyzny w czerni już nie było. Podobnie zresztą jak sarkofagu. I ust profesora, które jakoś nie wróciły na swoje miejsce.
_________________

 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandblue created by spleen modified v0.2 by warna

| | Darmowe fora | Reklama