Ohh... *______* Moja ukochana seria ! <3
Pozwólcie, że wkleję majne recenzję, bo wszystko, co chciałabym tu skrobnąć, już mam.
Cytat:
Ta przygoda jest jedną z tych, które zapamiętam do końca życia i wnuki moich wnuków będą jeszcze o nich mówić. Otóż...
Tak naprawdę, była to 2 książka jaką w żuciu, przeczytałam całą, do końca i z zapatrym tchem.
Jak z każdą inną, tak i z tą było tak samo. Moja koleżanka zmusiła mnie - I Alleluja !!! - żebym ją przeczytała, gdyż nie będe zawiedziona. Motywacja polegała na tym, że ona jarała się blondynem z ciętą gębą ;D Niestety, to mnie złamało i w końcu się zgodziałam. Bo okładka - jak dla mnie - jest bardzo obiecująca ;D Jednak nie wpłynęła ona na chłopaka, którego pokochałam całym sercem ;D Tak szczerze powiedziawszy, to wyobrażam go sobie trochę inaczej, ale jak na okładce- jest również świetny, tak jak w mojej głowie.
Kiedy przeczytałam pierwsze - bodajże - 2 rozdziały, byłam zauroczona lekkim pisanym słowem. Dialogi były przyjemne i co więcej dużo ciekawsze niż słuchanie rodziców. (xD) Następne rozdziały pochłonełam jak Nesquiki na śniadanie. Szybo się czyta. Akcja jest świetnie sformułowana. Nie ma niejasności. Choć jeśli chodzi o kilka wątków, to po dziś dzień nie dostałam odpowiedzi na jedno konkretne pytanie. Madame Dorothea, powiezdiała Jace'owi, że zakocha się w nieodpowiedniej osobie. Po dziś dzień, mimo iż przeczytałam już 5 część i z drgawkami czekam na 6 i ostatnią część tej serii, dalej nie mam odpowiedzi na to konkretne pytanie. Albowiem, każdą część, która wyszła czytałam kilka razy. Mając nadzieje, że może przeoczyłam taki ważny drobny szczegół, to niestety, ale nie doszukałam się odpowiedzi. Nie mniej jednak, mam nadzieję, że to się wyjaśni. Jak dla mnie, jest to sprawa życia i śmierci :D
Bohaterzy są ciekawi i sympatycznie skrojeni ;D Każdy z nich ma w sobie coś za co zaskarbili sobie moją nieograniczoną sympatię, nie licząć jednej jedynej postaci...
Ale zacznijmy od tych pozytywnych:
Clarissa Fray - Osóbka, która ma skłonności do wpadania w tarapaty. W moich oczach, była ciamajdowata, wkurzająca, krótkowzroczna i głupia. Dziś mam już jednak inne zdanie. Ale to w następnych tomach ;D Po przeczytaniu tej jednej części, byłam na pograniczu. Lubiłam ją, i jednocześnie mialam ochotę kopnąć ją w dupe. Irytowała mnie tym, że najpierw robiła, potem myślała. Ale wiem, że ja również tak robię, więc nie mam jej tego za złe, ale i tak mnie to irytowało. Jednak bardzo ją lubiłam, bo była odważna - jakkolwiek by nie patrzeć xD- była też uparta, jak coś postanowiła, to robiła. Nie poddawała się. Po dowiezdeniu się tak... okropnych rzeczy - osobiście bym się chyba załamała. Ale mimo wszystko trzymałam jej strone niezleżnie od sytuacji i odmiennych zdań bohaterki - Clary i czyteniczki - mojej. No i oczywiście, ta niziutka dziewczyna ma ze mną 2 wspolne cechy. Maluje i jest nieziutka. x_X
Jace Wayland - 17 -letni Nocny Łowca, z aroganckim usposobieniem i porywającą pewnością siebie. Za takiego chłopaka, to chyba 90% dziewczyn na świecie dałoby sobie odciąć głowie ;D Mam jednak nadzieję, iz nie dostane w twarz, za te pozotałe 10 % ^.^ Od kiedy tylko pojawił się w Pandemoinium, już wiedziałam, że w nocy nie będe mogła spać przez tego gościa. Jego teksty jak i "wkurzające" zachowanie, było po prostu nie do pobicia ! Z każdym razem kiedy przestawałam czytać, bo niestety organizm człowieka to takie mało przydatne coś... I nie wytrzymuje zbyt długo bez picia i jedzenia - w takich chwilach miałam wrażenie, że jestem w jakiejś książce, gdyż świat Nocnych Łowców stał się moją rzeczywistością. Kartki, strony na których nie było chociażby jednego jeogo tekstu, wydawały mi sie bezsensowne. Ale inne postacie też nadrabiały, jednak Waylanda nic nie pobije. Ten gość, ma w sobie coś takiego... Hm... Ciężko znaleść na to słowo. Czasami swoją gadką sprawiał, że udusiłabym go, a czasami to przytuliła tak mocno, że oczy wyszły by mu z orbit i wyplułby płuca ;D No po prostu wyimaginowany ideał ! Szkoda, że takich nie ma w moim nudnym mieście...
Isabelle Lightwood - Nocna Łowczyni. Wysoka, dumna, piekna - ucieleśnienie męskich fantazji. Zapewne, każda chciałaby wyglądać jak taka Izzy. Ale wiecie, coo ? Górowanie nad większością facetów nie może być aż takie fajne... No w każdym razie ja tego jakoś nie widzę xD Iz, od zawsze napawała mnie lekkim przerażeniem. No bo widząc dziewczyne na szpilach wymachującą biczem z elektrum,w dodatku skaczącą w jakiejś parodii kung fuu... - Mnie przeraża, ale jednocześnie ją podziwiam ;D Ja mogę tylko chodzić, albo stać. Gdybym miała biec, albo - co gorsza - robić salta i jakieś inne fikołki, to chyba bym usiadła na środku i obraziła się na cały świat z miną jak niemowle, któremu zabierasz ulubioną zabawkę xD Jej sposób bycia, jak i charakter, bardzo mi się podobają, bo troszeczkę mi przypominają mnie. Ale niestety, mnie natura nie obdażyła czarnymi włosami, choć zawsze chciałam...
Alec Lightwood - Moim zdaniem, był to jedyny taki w miare normalny gość w tej książce... Do czasu...
Taki ... ni to pewne siebie, ni to aroganckie... Ale zaś ani taka ciamajda... ani idiota z pukawką... Właściwie to w sam raz. Czarne włosy i niebieskie oczy. Idealne połączenie ;D
O Magnusie Bane nie będe mówić, bo jakoś nie wiem co. Zawsze, ale to zawsze i to sie raczej nie zmieni... Wyobrażałam go sobie jako takiegopulchnego punkowo - emo gościa. Ale w rzeczywistości jest to smukły czarownik z burzą kudłów posypanuch brokatem. No i ten jego cięty sarkazm i niektóre teksty po prostu mnie rozbrajają. Jak spotkam takiego, to przysięgam, że zapytam go gdzi ekupuje brokat xP
Reszty załogi nie będe opisywać, bo nigdy nie skończe... Z moim słowotokiem, nigdy nic nie wiadomo...
No i wreszcie... Jedyna osoba w tej części, która napawała mnie obrzydzeniem i nienawiścią !
Simon Lewis - Ten okularnik biegający wszędzie z Clary, od samiutkiego początku, kiedy tylko stawili się na pakiecie w Pandemonium wkurzał mnie jak nikt. Jego głupawe żarciki, jak i idiotyczne zachowanie... sprawiało, że miałam ochotę wyrwać kartki, pognieść je, podeptać, spalić i Bóg wie co jeszcze... Nie znoszę tego gościa do dziś, choć z biegiem czasu, przyzwyczaiłam się do tego głupiego gogusia z pinglach i już mnie tak nie irytuje. Ale mimo wszystko... Nienawidzę go !! -.-
Tak więc kończąć, mogę powiedzieć, że Miasto Kości, jest moją pierwszą i ukochaną serią, do której zawsze wracam... ;D
No... to tyle ^.^
Ostatnio zmieniony przez MeaCulpa 2013-01-25, 17:08, w całości zmieniany 2 razy
REKLAMA
Dołączyła: 01 Cze 2011 Posty: 1050
Wysłany: 2013-01-25, 18:30
Ostatnio zmieniony przez Kinia;) 2013-01-25, 17:08, w całości zmieniany 2 razy
Jak możecie wszyscy aż tak nienawidzić Simona ? W gruncie rzeczy dobry z niego dzieciak i cudowny przyjaciel na którym ta niewdzięcznica Clary mogła zawsze polegać.
No niby tak. Wiesz... tez chciałabym mieć takiego przyjaciela... Ale nie wiedzieć czemu, jakoś jego charakter mnie drażni, i wgl. jakoś za nim nie przepadałam. Jednak teraz, to on mi jest już zupełnie obojętny i nawet może zaczęłam go lubić... ^.^
Ale w pierwszej częśći, to był dla mnie wróg nr 1 ! :P
Gdybym oceniała książkę tylko po okładce to na pewno bym jej nie kupiła xD
No ale coś mnie podkusiło, więc wzięłam. I bardzo się z tego teraz cieszę :D
Książka jest oryginalna, widać, że autorka miała ciekawy pomysł. Fabuła nie jest nudna, ciągle coś się dzieje - cały czas jest akcja.
Bohaterowie też fajnie przedstawieni - każdy ma inny charakter
Teksty Jace'a najlepsze xD
+ 3-osobowa narracja ( jak dobrze, że autorka nie napisała w pierwszej np. z perspektywy Clary. )
Ogólnie książka bardzo ciekawa, niesamowicie wciąga - nie da się wręcz oderwać xD
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum