fantasybook.jun.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 


Poprzedni temat «» Następny temat
Fragment "Błękitna godzina"
Autor Wiadomość
Demoniczna 
Początkujący f-maniak


Pomogła: 2 razy
Wiek: 29
Dołączyła: 29 Cze 2011
Posty: 128
Skąd: Kraków
Wysłany: 2011-08-18, 21:09   Fragment "Błękitna godzina"

ROZDZIAŁ PIERWSZY

– Zamknij oczy i spróbuj to sobie zwizualizować. Widzisz?

Kiwam głową, nie otwierając oczu.

– Wyobraź to sobie tuż obok. Zobacz ten kształt, kolor, poczuj fakturę… Już?

Uśmiecham się, widząc w głowie właściwy obraz.

– Dobrze. Teraz wyciągnij rękę i dotknij. Poczuj kształt czubkami palców, zważ w dłoni, a potem połącz wszystkie swoje zmysły: wzrok, dotyk, zapach, smak… Jak smakuje?

Zagryzam wargi i zduszam chichot.

– Świetnie. A teraz wszystko połącz z uczuciem; uwierz, że to leży tuż przed tobą. Poczuj, zobacz, dotknij, spróbuj, zaakceptuj i… unaocznij! – kończy.

Tak też robię. Robię dokładnie to, co mi każe. A kiedy słyszę przeciągły jęk, otwieram oczy, by sprawdzić, co wyczarowałam.

– Ever! – Damen kręci głową. – Miałaś myśleć o pomarańczy! Zrobiłaś zupełnie coś innego.

– Zgadza się, nie ma w nim nic owocowego. – Śmieję się, patrząc na obu moich Damenów – tego prawdziwego i kopię, którą udało mi się unaocznić, a która wygląda dokładnie tak, jak stojący obok mnie oryginał. Obaj są wysocy, śniadzi i tak zabójczo przystojni, że zdają się nieprawdziwi.

– Co ja mam z tobą zrobić? – pyta Damen, usilnie próbując spojrzeć na mnie z dezaprobatą, co oczywiście ani trochę mu się nie udaje. Spojrzenie zawsze go zdradza, bo jest w nim wyłącznie miłość.

– Hm… – Zerkam to na mojego prawdziwego, to na wymyślonego faceta. – Myślę, że mógłbyś mnie po prostu pocałować. A jeśli nie masz czasu, poproszę go, by cię zastąpił. Pewnie nie miałby nic przeciwko temu. – Podchodzę bliżej do kopii Damena i chichoczę, widząc, jak się uśmiecha i mruga do mnie, choć powoli zaczyna blednąć, i wiem, że za chwilę zniknie.

Ale prawdziwy Damen jest całkowicie poważny. Kręci głową i napomina mnie:

– Ever, proszę cię. Musisz się skupić. Jeszcze tylu rzeczy powinnaś się nauczyć.

– Czemu tak ci się śpieszy? – Poklepuję poduszkę i wskazuję mu miejsce obok siebie z nadzieją, że Damen ruszy się w końcu od mojego biurka i usiądzie przy mnie. – Myślałam, że akurat czasu nam nie brakuje. – Uśmiecham się znowu. A kiedy czuję na sobie spojrzenie Damena, robi mi się ciepło w środku, a głos więźnie w gardle. Wciąż zastanawiam się, czy kiedykolwiek przywyknę do tej nieziemskiej urody: gładkiej, oliwkowej skóry, lśniących czekoladowych włosów, idealnych rysów i szczupłego, doskonale wyrzeźbionego ciała. Jest jak ciemne jin skontrastowane z moim bladym, jasnym jang.

– Uważam, że szybko uczynisz ze mnie bardzo pilną uczennicę – mówię, spoglądając mu w oczy, niczym w dwie ciemne, głębokie i nieprzeniknione studnie.

– Jesteś nienasycona – szepcze Damen, kręcąc głową i podchodząc bliżej – pociągam go tak samo mocno jak on mnie.

– Próbuję tylko nadrobić stracony czas – mruczę, wciąż tęskniąc za takimi chwilami, kiedy jesteśmy tylko we dwoje z i nie muszę z nikim dzielić się Damenem. Choć wiem, że mamy przed sobą całą wieczność, wciąż pragnę go równie mocno.

Pochyla się, by mnie pocałować, natychmiast zapominając o naszej lekcji. Wszystkie myśli o unaocznianiu przedmiotów, przewidywaniu przyszłości, telepatii – wszystkie te parapsychologiczne pomysły znikają i zastępuje je coś ważniejszego, gdy tylko Damen opiera mnie o łóżko i nakrywa moje ciało swoim. Splatamy się w jedno, jak pędy winorośli w poszukiwaniu słońca.

Jego palce wślizgują się pod moją koszulkę i po brzuchu wędrują aż do krawędzi stanika. Zamykam oczy i szepczę: „Kocham cię” – słowa, których kiedyś nie chciałam wypowiedzieć. Jednak od kiedy dobyłam je z siebie po raz pierwszy, nie mówię już prawie nic innego.

Słyszę ciche jęknięcie Damena, kiedy odpina sprzączkę przy moim biustonoszu, bez wysiłku, szamotania, tak że nie ma w tym nic niezgrabnego. Każdy jego ruch jest tak naturalny, pełen gracji, tak idealny, że…

Może nawet zbyt idealny.

– O co chodzi? – pyta, kiedy odpycham go od siebie. Oddycha niespokojnie, szukając mojego spojrzenia, a wokół oczu robią mu się zabawne zmarszczki, do których już się przyzwyczaiłam.

– O nic. – Odwracam się i poprawiam koszulkę, zadowolona, że zaliczyłam lekcję ochrony przed czytaniem moich myśli, bo tylko dzięki temu mogę spokojnie kłamać.

Damen wzdycha i odsuwa się, zabierając ze sobą elektryzujący oddech i ciepło spojrzenia. Zaczyna przechadzać się po pokoju, a gdy po chwili zatrzymuje się i spogląda mi w twarz, zaciskam usta, dobrze wiedząc, co zaraz nastąpi. Już to przerabialiśmy.

– Ever, przecież cię nie pośpieszam ani nie namawiam. Naprawdę. – Na twarzy Damena widzę zaniepokojenie. – Ale w końcu kiedyś będziesz musiała to przeżyć i zaakceptować fakt, że jestem, jaki jestem. Mogę wyczarować ci wszystko, czego zapragniesz, przekazywać telepatycznie myśli i obrazy, gdy nie jesteśmy ze sobą; mogę zabrać cię do Summerlandu w kilka chwil, ale jednej rzeczy nie zrobię – nie zmienię przeszłości. Ona po prostu jest.

Wbijam wzrok w podłogę, czując, że tak bardzo go potrzebuję, a jednocześnie jest mi wstyd. Wkurza mnie, że w ogóle nie potrafię ukryć swej niepewności i zazdrości. Wkurza mnie, że tak łatwo wyczytać je z mojego zachowania. Bez względu na to, jak silną tarczą ochraniam swoje myśli, nie udaje mi się. Damen miał sześćset lat na to, aby nauczyć się, jak rozszyfrowywać ludzkie zachowania (czy raczej moje zachowanie), ja – tylko szesnaście.

– Po prostu… Daj mi jeszcze trochę czasu, żebym mogła się przyzwyczaić – mówię, skubiąc nitkę wystającą z poszewki.

– Minęło dopiero kilka tygodni. – Wzruszam ramionami, przypominając sobie, jak zabiłam byłą żonę Damena, powiedziałam mu, że go kocham, i przypieczętowałam swój los Nieśmiertelnej, a to wszystko wydarzyło się niecałe trzy tygodnie temu.

Spogląda na mnie, zaciskając wargi, a w jego oczach dostrzegam zwątpienie. Choć stoimy tak blisko siebie, przestrzeń, która nas dzieli, zdaje się ogromna, nieprzekraczalna niczym ocean.

– Mówię o tym życiu – wyjaśniam, siląc się na wesołość, z nadzieją, że wypełnię tę pustkę i rozładuję atmosferę. – A skoro nie pamiętam żadnego innego, mam tylko to. Potrzebuję jeszcze trochę czasu, dobrze? – Uśmiecham się nerwowo, przygryzając język i przełykając słowa, ale dopiero gdy Damen siada obok, oddycham z ulgą. Dotyka palcami mojego czoła i szuka miejsca, w którym niegdyś widniała blizna.

– Tego akurat nigdy nam nie zabraknie. – Wzdycha, gładząc palcami zarys mojej szczęki i pochylając się, by mnie pocałować – najpierw w czoło, potem w nos, a w końcu w usta.

Kiedy czekam na następny pocałunek, Damen ściska moją dłoń i odsuwa się. Rusza w kierunku wyjścia, zostawiając tylko pięknego czerwonego tulipana.

ROZDZIAŁ DRUGI

Mimo że Damen potrafi wyczuć chwilę, w której moja ciotka Sabine skręca w naszą ulicę i zbliża się do domu, tym razem nie dlatego wyszedł.

Wyszedł przeze mnie.

Dlatego, że szukał mnie już od setek lat, próbując odnaleźć kolejne moje wcielenia, żebyśmy tylko mogli być razem.

Tyle że nigdy nie byliśmy razem w ten sposób.

I to nigdy się nie wydarzyło.

Wygląda na to, że za każdym razem, kiedy mieliśmy zrobić ten następny krok i skonsumować naszą miłość, pojawiała się była żona Damena, Drina, i mnie zabijała.

Ale teraz, skoro to ja zabiłam ją, wyeliminowałam z gry jednym celnym, choć bardzo miernym ciosem w najsłabszą czakrę – czakrę serca – już nikt ani nic nie stoi nam na drodze.

Tylko ja sama.

Bo chociaż kocham Damena całym swoim jestestwem i bardzo, bardzo chcę uczynić ten następny krok, nie mogę przestać myśleć o minionych sześciuset latach. Czy raczej o tym, jak zdecydował się je przeżyć. (Na uboczu, jak sam twierdzi). No i z kim zdecydował się je przeżyć. (Poza byłą żoną, Driną, było zapewne jeszcze sporo innych).

Wprawdzie wolałabym się do tego nie przyznawać, ale to, że wiem o wszystkim, sprawia, iż czuję się troszeczkę niepewna siebie. No dobrze, bardzo niepewna siebie. W końcu moja marniutka i króciutka lista facetów, z którymi tylko się całowałam, wypada bardzo blado przy liście zdobyczy Damena, która powstawała przez sześćset lat.

Naturalnie, wiem, jak bardzo jestem śmieszna, bo w końcu Damen kocha mnie już od wielu wieków, ale mam świadomość tego, że serce i umysł nie zawsze się ze sobą zgadzają. A w moim wypadku – w ogóle się do siebie nie odzywają. Jednak za każdym razem, kiedy Damen przychodzi do mnie na kolejną lekcję, z premedytacją sprowadzam go w końcu na łóżko, myśląc: To dzisiaj! Tym razem w końcu to zrobimy! A potem odpycham go od siebie jak prawdziwa cnotka.

Damen ma absolutną rację: nie może zmienić przeszłości, ona po prostu jest. Nie można odwrócić biegu wydarzeń. Co się stało, to się nie odstanie. Nie można tego cofnąć. Jedyne, co można zrobić, to po prostu żyć dalej.

I to właśnie muszę zrobić. Skoczyć, nie wahając się i nie oglądając za siebie. Zapomnieć o przeszłości i patrzeć już tylko w przyszłość.

Gdyby to jeszcze było takie łatwe…
_________________
"Nie można przestać za kimś tęsknić - można tylko nauczyć się żyć z tą wielką, niekończącą się pustką w sercu."
"Błękitna godzina"
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandblue created by spleen modified v0.2 by warna

| | Darmowe fora | Reklama